Zwycięski weekend TOYOTA GAZOO Racing. Wygrana w Le Mans i Rajdzie Turcji

Zwycięski weekend TOYOTA GAZOO Racing. Wygrana w Le Mans i Rajdzie Turcji

Toyota TS050 Hybrid wygrała po raz trzeci z rzędu legendarny wyścig Le Mans 24 Hours, a zespół TOYOTA GAZOO Racing ma już pewny tytuł mistrzów świata w wyścigach długodystansowych (FIA WEC) w klasyfikacji drużynowej. Z kolei Toyota Yaris WRC okazała się najszybszym autem podczas Rajdu Turcji, piątej rundy rajdowych mistrzostw świata.

Le Mans 24 Hours to wyścig legenda. Zwycięzcy z miejsca przechodzą do historii. Od trzech lat Toyota dominuje w 24-godzinnej rywalizacji na francuskim torze, a tegoroczna edycja była wyjątkowa, bo był to ostatni występ prototypu TS050 Hybrid w tym wyścigu. 1000 KM mocy układu hybrydowego, napęd na cztery koła, zużycie paliwa mniejsze o 35 proc. przy jednoczesnym przyspieszeniu o 10 sekund na okrążeniu w porównaniu do aut hybrydowych pierwszej generacji - wyścigówka Toyoty wyznaczyła nowe standardy osiągów i efektywności w rywalizacji długodystansowej.

Zwycięska załoga samochodu z numerem 8 w składzie Sébastien Buemi, Kazuki Nakajima i Brendon Hartley startowała z trzeciej pozycji i już na początku wyścigu musiała się mierzyć z trudnościami: najpierw przebita opona wymusiła szybszy zjazd na pitstop, a następnie porozrzucane na torze części innego auta uszkodziły układ hamulcowy i konieczna była kolejna naprawa, a potem odrabianie strat do Toyoty z numerem 7.

Tercet Mike Conway, Kamui Kobayashi i José María López do wyścigu ruszał z pole position i systematycznie powiększał przewagę. I tak było przez 12 godzin. Awaria wydechu odebrała im jednak szanse na wygraną. 30-minutowa naprawa kosztowała spadek z pierwszej na czwartą pozycję, a prowadzenie objęli koledzy z zespołu. Dzięki heroicznej walce w niedzielę i awarii auta zespołu Rebellion, dwa auta TS050 Hybrid zajęły miejsca na podium - samochód z numerem 7 dojechał na trzeciej pozycji.

Zwycięska załoga Toyoty nr 8 podczas 24 godzin wyczerpującej rywalizacji pokonali ponad pięć tysięcy kilometrów po torze Circuit de la Sarthe i wygrali z przewagą pięciu okrążeń nad kolejną ekipą. Dla Buemiego i Nakajimy było to trzecie z rzędu zwycięstwo w Le Mans – takie osiągnięcie w 97-letniej historii wyścigu udało się jedynie siedmiu kierowcom. Dla Hartleya to drugi triumf w Le Mans. Poprzednio dokonał tego w 2017 roku.

Dzięki wygranej ekipa TOYOTA GAZOO Racing jest już pewna obrony mistrzostwa świata w wyścigach długodystansowych w klasyfikacji zespołowej. To trzeci taki tytuł w historii tej ekipy. Z kolei Buemi, Nakajima i Hartley objęli prowadzenie w kategorii kierowców na jedną rundę przed końcem sezonu FIA WEC.

„Pokazaliśmy, czym jest duch zespołu i prawdziwa determinacja. Załoga samochodu numer 8 uporała się z początkowymi problemami i wygrała po raz trzeci. To jak spełnienie marzeń” – powiedział Hisatake Murata, szef zespołu.

„Le Mans po raz kolejny pokazało, jak szczęście może się do ciebie nagle uśmiechnąć. Gdy startowaliśmy, nic nie szło po naszej myśli. A potem wszystko zaczęło się dla nas dobrze układać i wygraliśmy z przewagą pięciu okrążeń” – skomentował Sébastien Buemi, kierowca zwycięskiego auta numer 8.

Wyścig Le Mans 24 Hours był przedostatnią rundą FIA WEC. 14 listopada zaplanowano wyścig w Bahrajnie, który przesądzi o tytułach mistrzowskich w klasyfikacji kierowców. Załoga auta z numerem 8 ma siedem punktów przewagi nad kolegami z auta numer 7.

Yaris WRC najszybszy w Turcji
Równie wielkim wyzwaniem okazał się Rajd Turcji. Wyboiste i kamieniste drogi, a także jazda w pyle podniosły stopień trudności podczas piątej rundy WRC. To był wielki sprawdzian zarówno dla załóg, jak i dla maszyn. O kolejności na mecie przesądził ostatni dzień i dwa przejazdy najdłuższego, bo liczącego aż 38,15 km odcinka specjalnego Çetibeli. Pierwsza wizyta aut WRC na tej próbie zmusiła wiele czołowych załóg do zmian kół na trasie. W gronie pechowców znaleźli się m.in. Sébastien Ogier i Kalle Rovanperä. Pełen ostrych kamieni i pyłu odcinek specjalny bez żadnych przygód pokonał za to Elfyn Evans. Pilotowany przez Scotta Martina Walijczyk awansował z czwartej na pierwszą pozycję i osiągnął monstrualną, bo aż blisko 47-sekundową przewagę, której nie roztrwonił do samej mety.

Zespół TOYOTA GAZOO Racing zwyciężył w dwóch z trzech ostatnich edycji Rajdu Turcji, a dla Evansa to drugie zwycięstwo w mistrzostwach świata za kierownicą Yarisa WRC. Kierowca Toyoty awansował na pozycję lidera WRC.

„To niesłychanie przyjemne uczucie, wygrać tak trudny rajd. Nie byliśmy najszybszą załogą przez cały weekend, ale dla nas kluczowe było unikanie kłopotów. Staraliśmy się trzymać środka drogi i to nam się opłaciło. Cieszę się z punktów. Oczywiście, to nie jest najsłodsza wygrana, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że wykorzystaliśmy pech rywali, ale taki już jest Rajd Turcji i każdy to wiedział przed jego startem” - stwierdził Evans.

Na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej z 18-punktami straty jest Ogier, który musiał wycofać się z Rajdu Turcji na przedostatnim odcinku specjalnym z powodu usterki jednostki napędowej. Czwarte miejsce niezmiennie zajmuje Rovanperä, dla którego to debiutancki sezon w aucie kategorii WRC. Każdą z dotychczas przejechanych imprez kończył w najlepszej piątce. Z Turcji zespół TOYOTA GAZOO Racing wyjeżdża jako lider klasyfikacji producentów. Załogi w Yarisach powiększyły przewagę z pięciu do dziewięciu punktów.

„Elfyn jechał genialnie, nie popełniał błędów i dojechał do mety bez problemów. Prowadzi w klasyfikacji kierowców, a dla Toyoty sytuacja w klasyfikacji producentów też wygląda dobrze” – podsumował Tommi Mäkinen, szef zespołu.

Przed kierowcami WRC kolejny kamienisty i wyboisty sprawdzian. W dniach 8-11 października będą ścigać się w przełożonym z czerwca Rajdzie Sardynii.

 

Udostępnij ten artykuł

  • Facebook
  • Twitter
  • Linkin
  • Linkin
  • Linkin